czwartek, 20 grudnia 2012

Nic trudnego





Nooo to dobijamy do 1000!^^ Dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze :) Tym razem notka troszeczkę krótsza, ale obiecuję, że następna będzie dłuższa^^
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po niedługiej wędrówce dotarłam pod drzwi gildii. Westchnęłam głośno i weszłam do środka. Na szczęście nie było zbyt wiele osób. Jak zawsze przy barze stała Mira, a na nim lekko podchmielony Mistrz. Podeszłam wolnym krokiem w stronę białowłosej.
- Witaj Auriel! – Pomachała do mnie z szerokim uśmiechem. Ja natomiast odpowiedziałam jej tym samym.
- Mistrzu mam coś dla ciebie – zaczęłam, potrząsając mu przed nosem woreczkiem z pieniędzmi. Na ten widok oczy mu się zaświeciły jak gwiazdy na niebie. – To prezent od zleceniodawcy za dobrze i szybko wykonane zadanie – dodałam obojętnie.
- W jeden dzień wykonałaś tą misję? – zapytała zaskoczona Mirajane.
- Żaden problem – wzruszyłam ramionami. – Nic trudnego w niej nie było, bułka z masłem – podniosłam kąciki ust nieznacznie w górę.
- Ładna sumka – powiedział Makarov zaglądając do woreczka.
- Ja mam większą – rzuciłam rozbawiona widząc go ucieszonego jak małe dziecko.
- Dobrze cie mieć pod swoim dachem! – krzyknął wesoło staruszek.
- Mira podaj mi herbaty zanim wezmę coś nowego – powiedziałam zdecydowanie.
- Ale tak od razu? – Zdziwiła się krzątając się za ladą.
- Nie ma na co czekać, nie lubię siedzieć w jednym miejscu – puściłam jej oczko.
- Jak tak dalej pójdzie to braknie zadań dla innych – dodała podając mi gorący napój.
- Nic nie poradzę, że potrzebuję gotówki i te misje są takie banalne – oznajmiłam zrezygnowana. – Gdybym mogła dostać misje większej rangi, to byłoby co innego – Upiłam łyk herbaty, spoglądając z zaciekawieniem na Mistrza.
- No no, nie tak prędko – odpowiedział pośpiesznie i podążył do swojego gabinetu. Westchnęłam delikatnie i dokończyłam napój. Chwilę później przy moim boku pojawił się różowowłosy chłopak.
- Co tym razem? – zapytałam nie spoglądając w jego stronę.
- Walcz ze mną! – krzyknął podekscytowany.
- Już ci coś mówiłam – mruknęłam niechętnie.
- Nie dam ci się tak łatwo! Pokonam cię! – wrzasnął ponownie. Ja słysząc to zakrztusiłam się .
- T-t-y mnie? – zapytałam ledwo łapiąc oddech.
- Tak! Napaliłem się! – mówiąc to jego pięści pokrył ogień. Widząc to parsknęłam śmiechem.
- No chyba żartujesz? – spytałam wycierając z kącika oka łzę. Wspomnę od razu, że każdego w gildii zainteresowała nasza wymiana zdań...
- Nie żartuję, chcę cie pokonać tu i teraz! – krzyknął z irytacją.
- Natsu Natsu! – krzyczał niebieski kotek dopingując chłopaka.
- Niech będzie – zaczęłam podnosząc się z krzesła. – Ale mam jeden warunek – Złożyłam ręce na piersi spoglądając na niego chytrze.
- Jaki? – zapytał zdezorientowany.
- Warunek jest prosty, jeśli uda ci się mnie trafić, uznam, że wygrałeś, zgoda? – spytałam z uśmieszkiem na ustach.
- I tylko tyle? – Zdziwił się.
- Tak – oznajmiłam poważniej.
- W takim razie zgoda! – krzyknął podniecony.
- Wychodzimy przed gildię, nie chcę byś coś spalił – rzuciłam zrezygnowana widząc jego reakcję. Chłopak podążył za mną. Wyszliśmy przed budynek, a wokół nas zebrało się kilka osób. Nie wspomnę, że to wydarzenie wzbudziło niemałe zainteresowanie. Nie wiem skąd wzięło się nagle tyle magów… Nie ważne…
- Dobra mały, zaczynaj – powiedziałam niechętnie. Natsu rzucił się w moją stronę ze swoimi ognistymi pięściami. Ja uchyliłam się przed jego atakiem. Kolejna salwa ognistych ciosów, nie trafił. Widziałam jak wzbiera się w nim gniew i zaczyna celować coraz bardziej chaotycznie. Coraz więcej płomieni zaczęło okalać jego ciało. Jednak to nic ni zmieniło, kolejny raz spudłował. Jego złość przybierała na sile.
- Coś nie tak? – Spojrzałam podejrzliwie robiąc unik przed jego Stalowymi Pięściami Ognistego Smoka.
- Dlaczego nie zaatakujesz?! – wrzasnął wściekły próbując wymierzyć we mnie kolejny cios.
- A po co, skoro nie jesteś w stanie mnie trafić? – spytałam prześmiewczo uchylając się przed nim.
- Nie mogę tak walczyć! – dodał w nerwach.
- Strach cię obleciał? – podniosłam delikatnie brew patrząc na niego przebiegle.
- Ja nie czuję strachu! – podniósł głos i ruszył w moją stronę. Zamachnęłam się szybkim ruchem i uderzyłam go w brzuch. Ten odleciał kilka metrów w dal, ryjąc o ziemię.
- Natsu wstawaj, dajesz się jakiejś babie?! – krzyknął czarnowłosy chłopak z licznymi kolczykami na twarzy.
- Chcesz do niego dołączyć? – syknęłam odwracając się w stronę Gajeela.
- To ze mną walczysz – powiedział podnoszący się różowowłosy. Pod wpływem mojego uderzenia, chwiał się nieznacznie, ale nie dawał za wygraną. Zebrał w płucach sporo powietrza i spojrzał gniewnie w moją stronę.
- Jeszcze ci mało? – zapytałam szyderczo przybierając pozycję do walki.
- Karyū no Hōkō! – Wrzasnął i zionął ogniem w moją stronę. Wyciągnęłam w tym momencie miecz, przecięłam nim płomienie i pojawiłam się za chłopakiem, przykładając mu ostrze do szyi.
- Koniec walki Natsu – powiedziałam z powagą.
- A-a-le jak? – jąkał się zszokowany czując zimno mojej stali. – Co z moją techniką? – spytał cichym głosem.
- Rozproszyła się, nie trafiłeś ani razu. Przegrałeś – oznajmiłam spokojnie zabierając miecz z jego skóry.
- Natsu przegrał tak łatwo? – zdziwiła się szkarłatnowłosa dziewczyna w zbroi.
- Natsu.. – szepnął smutny Happy.
- Masz nauczkę na przyszłość, nie wyzywaj mnie do walki już nigdy więcej – rzuciłam czarnookiemu  srogie spojrzenie i skierowałam się z powrotem do gildii. Po chwili usłyszałam szmer. W momencie odwróciłam się za siebie i zablokowałam dłonią atak Smoczego Zabójcy, łapiąc w dłoń jego płonącą pięść.
- Nie masz dość?! – wrzasnęłam wściekła. Chwyciłam go drugą ręką za kołnierz, podniosłam go i wbiłam go w ziemie. Patrzyłam na niego surowym wzrokiem.
- Przyjmij porażkę jak mężczyzna! Nie masz za grosz szacunku atakując przeciwnika zza pleców – dodałam gniewnie trzymając go mocno. Spoglądał na mnie z gniewem i zawziętością w oczach.
- Rozejść się, rozejść! – podniósł głos Makarov, podchodząc do nas. – Natsu, uspokój się, a ty Auriel już go puść, chyba zrozumiał, że przegrał – dodał poważnie.
- Nie ma problemu, pojedynek już dawno się skończył – mruknęłam niechętnie i podążyłam w kierunku swojego mieszkania. Miałam już dość wrażeń jak na jeden dzień. Postanowiłam odpocząć i jutro wybrać jakąś misje.
Kolejne dni minęły mi spokojnie. Do Fairy Tail przychodziłam jak najrzadziej, by nie prowokować nikogo niepotrzebnie. W ciągu tygodnia zdążyłam wykonać samotnie pięć misji, żadna nie była specjalnie wymagająca. Postanowiłam porozmawiać z mistrzem o randze klasy S, już trochę minęło i nie naprzykrzam się nikomu, poza tym te wszystkie zadania są jak bułka z masłem… Jak nie pokonać kogoś/coś, to znaleźć, jak nie ochraniać, to pomóc. Niedługo ich zabraknie i nie będzie co robić, a chcę kupić coś porządnego na stałe... Rozmyślałam tak jeszcze dłuższą chwilę gdy wracałam do miasta po kolejnym zadaniu. Sporo mi jeszcze brakowało bym mogła kupić jakąś posiadłość. Dotarłam w końcu na miejsce, weszłam do gildii i od razu skierowałam się przed bar.
- Witaj Auriel, kolejna udana misja? – zapytała Mirajane jak zawsze z uśmiechem.
- Nie ukrywam – rzuciłam wesoło.
- Szybko ci to wszystko poszło – stwierdził siedzący obok Gildrts, szeroko się do mnie uśmiechając.
- Nic wielkiego – wzruszyłam niechętnie ramionami.
- Na naszej tablicy nie ma już nic do wzięcia – burknął niezadowolony Gajeel.
- Nie moja wina, że to są zadania na jedną chwilę – dodałam beznamiętnie.
- Skoro to takie proste to weź coś rangi S – mruknął.
- To wbrew zasadom, nie mam jeszcze takiej rangi – oświadczyłam pijąc, jak codziennie, herbatę.
- To może czas to zmienić? – zaproponował Clive bacznie mi się przyglądając.
- To nie zależy ode mnie – stwierdziłam znudzona przyglądając się kubkowi z napojem.
- Porozmawiaj z Mistrzem – dodała Mira. – W końcu nie ma sensu byś się ciągle nudziła. Od razu widać, że te proste zadania nie są dla ciebie – kontynuowała wesoło.
- Nie uważacie, że to by było nie w porządku wobec innych magów? – zapytałam z zainteresowaniem.
- Przecież to widać, że twój poziom przewyższa większość z tych magów – odpowiedział szatyn.
- Też tak uważam – dodała białowłosa.
- Mi to obojętne – burknął Redfox.
- Skoro tak, to z nim porozmawiam – rzuciłam i wstałam z miejsca. Ruszyłam w kierunku gabinetu staruszka. Zapukałam i weszłam po usłyszeniu głośnego „Wejść”. On jak zawsze popijał piwo i uśmiechał się sam do siebie. Usiadłam naprzeciw niego.
- Tak myślałem, że wkrótce do mnie przyjdziesz – zaczął.
- Więc już wiesz po co tu jestem? – spytałam poważnie.
- Myślałem nad twoją rangą, i mam pomysł jak mogłabyś mi udowodnić swoją siłę – dodał uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Hm? – Spojrzałam pytająco.
- Musisz mnie pokonać! – Stwierdził radośnie.
- Co?! – Wrzasnęłam zdziwiona.
- Skoro nie chcesz walczyć na poważnie z żadnym dzieciakiem w tej gildii, to w takim razie będziesz walczyć ze mną – rzekł nie zmieniając wyrazu twarzy.
- Cudownie… - mruknęłam niezadowolona.
- Coś nie tak? – spytał, chytrze mi się przyglądając.
- Niech będzie… - powiedziałam niechętnie.

4 komentarze:

  1. Jeśli ona pokona mistrza to padne xD Rozdział bardzo przyjemny, przeczytałam go w mgnienia oka aż mi mało :P Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O końcówka najlepsza :D Hahaha no już czekam na tą walkę, może być na prawdę ciekawie xddd Moze faktycznie będzie potem w range S :D
    Notka super oczywiście ;) Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet mistrz ją wyzwał na walke?! Będzie się działo! Nie mogę się doczekać *.* a Natsu... on tak zawsze, aż się boję, że kiedyś u mnie wyzwie Louise do walki, jak sie dowiedzą o jej mocy ^^ Miło, że Auriel go pokonała ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiedz mi, Alice... Dlaczego mnie tu jeszcze nie było?! Rozdział wyszedł ci normalnie świetnie! Ta Auriel to mi przypomina mnie, jak udowadniam memu kumplowi, że nie rozumie o co chodzi w matematyce, i że Mickiewicz nie walczył z Krzyżakami.
    Tak czy siak, mam nadzieję, że walka z mistrzem nie będzie:
    1. Wyidealizowana.
    2. Zacięta, pełna zwrotów akcji.
    3. A także epicka!
    O co chodzi w punkcie pierwszym? Kiedyś, ma droga Rosie Bennet była wg mniemania Desuni-chan najsilniejsza, choć się nie chwali i wygrywała wszystko.
    Teraz wiem, że czasem bohater musi przegrać, żeby potem wznieść się wyżej!
    H: Wybacz jej ten dziwny komentarz =_=
    Ehm... Podsumowując, rozdział świetny-już to mówiłam -_- - poznaliśmy "cień"-jak ja to nazywam-zdolności Auriel i aż nie mogę się doczekać jej batalii z mistrzem :D Muszę kurcze to przeczytać, bo epickie będzie!
    Żeby nie spamować, zapraszamy też na naszego bloga(Hades niestety każe się wliczać, jako autorkę O_O)!
    A teraz się zmywam, muszę skończyć ten komentarz XD
    Sayonara!

    OdpowiedzUsuń