Szybkim tempem dotarłam do hotelu, wzięłam klucz z recepcji i poszłam do pokoju. Od razu zabrałam w ręce swoje rzeczy i wygraną na festiwalu maskotkę. Zamknęłam za sobą drzwi i oddałam recepcjonistce klucz. Przed budynkiem teleportowałam się do Magnolii. Nie chciałam widzieć nikogo z gildii, nie miałam ochoty na jakiekolwiek dyskusje czy zabawy. Skierowałam się do swojego wynajmowanego mieszkania i zmęczona położyłam się spać, rzucając przed tym wszystko w kąt.
Z samego rana spakowałam wszystkie swoje rzeczy aby zwolnić
lokum. Podziękowałam właścicielom za możliwość wynajmu i udałam się do
najbliższej agencji nieruchomości (nie wiedziałam jak inaczej to nazwać…).
Miałam dzięki misjom zaoszczędzoną sporą kwotę pieniędzy, więc mogłam nareszcie
zakupić własny dom. Taki miałam główny cel, żeby móc gdzie wracać i w spokoju
odpoczywać.
Kilka godzin zajęło mi oglądanie licznych posiadłości, aż w
końcu znalazłam tą idealną. Przypominała mały dworek, który otoczony był
niewielkim laskiem. Okna były w starodawnym stylu, a całość dopełniały bogato
zdobione kolumny przed wejściem. Nie był zbyt duży, ale spokojnie zmieściłaby
się w nim liczna rodzina. Od frontu znajdował się plac, na środku którego stała
piękna fontanna. Z tyłu budowli rozpościerał się kolorowy ogród, w którym roiło
się od kwiatów, tajemniczych zakamarków i drobnych sadzawek. Było tam również
miejsce na zabawę i wypoczynek przy niewielkim basenie. Cena była dość duża,
ale warto było. Przynamniej będę czuła się w nim bezpieczna, w szczególności,
że otoczony był solidnym murkiem. Brama również wydawała się być rzetelnie
wykonana. Wpłaciłam całość pieniędzy, co dość zdziwiło właściciela, jednak nie
zadawał zbędnych pytań. Mogłam od razu się wprowadzić. Tak też uczyniłam i
rozpoczęłam wypakowywać swoje rzeczy, których nie było zbyt wiele. Pod wieczór
wszystko było gotowe, zatem mogłam trochę odpocząć. Wnętrze było również w
dawnym stylu, typowo szlacheckim. Meble i dodatki bogato zdobione, ze złotymi
akcentami. Otwarte przestrzenie, ogromne zaokrąglone, dwustronne schody z
rzeźbionymi balustradami i wyłożone czerwonym dywanem, prowadziły na równie
piękne piętro. Sypialnia zapierała dech w piersiach, łóżko z baldachimem i
cudowna toaletka. Duże okno, z szerokim parapetem wyłożonym poduszkami,
wychodziło na wspaniały ogród. Zjadłam coś na szybko w przebogatej kuchni i od
razu rzuciłam się na nowe łóżko. Czułam się jak księżniczka w pałacu, brakowało
jedynie księcia na białym koniu, który i tak nigdy się nie pojawi. Nie
wszystkie bajki są miłe i przyjemne, gdzie bohaterowie żyją długo i
szczęśliwie. Moja bajka jest zupełnie inna, o tragicznych początkach i zapewne
podobnym końcu. Zasnęłam momentalnie, co świadczyło jedynie o tym, że to
właśnie TEN dom. Ten, w którym czułam się bezpiecznie i w którym nareszcie mogłam,
od bardzo dawna, zasnąć w spokoju.
Zapomniałam zasłonić przed snem okno, więc dość wcześnie
obudziły mnie wpadające przez nie promienie słońca. Czułam się jednak wyspana,
więc czym prędzej podniosłam się z łóżka i weszłam do łazienki, aby wziąć długą
i relaksującą kąpiel. Dzień dziś był dość ciepły, więc nałożyłam na siebie
przewiewne kimono sięgające do kolan i z krótkimi rękawami. Przewiązałam w
pasie czerwone obi, a za nim umieściłam swój miecz. Do uda, jak zazwyczaj,
przymocowałam sakiewkę z shurikenami. Ruszyłam w dobrym humorze do gildii, z
tego co pamiętałam dziś magowie mieli wrócić.
Nie myliłam się, drzwi były otwarte, więc weszłam do środka.
Na szczęście było tylko kilka osób. Tradycyjnie za barem stała Mira i jak
zawsze przywitała mnie z szerokim uśmiechem.
- Witaj Auriel – machała wesoło. – Dobrze cię znów widzieć –
dodała, przecierając kufle.
- Ciebie również – odpowiedziałam pogodnie i usiadłam na
stołku.
- Dlaczego wróciłaś wcześniej do Magnolii? – spytała z
widocznym zainteresowaniem w głosie.
- Miałam kilka spraw do załatwienia i nie miałam już ochoty
na wypoczynek – odpowiedziałam beznamiętnie. – Udało mi się kupić ładny dom –
zmieniłam pośpiesznie temat.
- Naprawdę? – zapytała zaciekawiona.
- Tak, nie był tani, ale jest piękny. Na obrzeżach Magnolii,
dworek po państwie Harrington – oznajmiłam dumna z zakupu.
- Wiem gdzie to jest! – podskoczyła uradowana. –
Rzeczywiście jest piękny, jak zamek dla księżniczki – uśmiechnęła się szeroko.
- No bez przesady – zaśmiałam się z jej określenia. Jednak
humor nie trzymał się mnie długo, bo usłyszałam jak znajoma osoba właśnie
wchodzi ze swoją świtą.
- Witajcie – machała do nich białowłosa. Nie musiałam się
odwracać, a już czułam na sobie wzrok blondyna.
- Mira daj mi jakiegoś mocnego drinka – rzuciłam z lekką
irytacją w głosie. Starsza Strauss spojrzała na mnie lekko zaskoczona, ale od
razu zabrała się za przygotowanie trunku. Dreyar usiadł niedaleko mnie i wciąż
nie spuszczał ze mnie wzroku. Mirajane podała mi kieliszek z kolorowym,
procentowym płynem.
- Dzięki – mruknęłam i wzięłam szkło do ręki, wstając z
miejsca.
Drażniła mnie ta obserwacja mojej osoby i przeniosłam się do
stolika na piętrze. Byłam tam sama i niewiele osób mogło mnie zobaczyć.
Przynajmniej tutaj czułam się swobodnie. Coraz więcej ludzi gromadziło się w
gildii i zaczęło być głośno. W międzyczasie dotarła drużyna Natsu, Macarov,
Gildarts i pozostali. Laxus na szczęście zajął się sobą i przestał mnie śledzić
wzrokiem. Mira wyczuła, że raczej nie jestem chętna do jakichkolwiek pogawędek,
więc nie wspomniała, że znajduję się w budynku.
Siedziałam sobie w spokoju i
sączyłam mocnego drinka, gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem. Gdy zobaczyłam
kto pojawił się w Fairy Tail, aż zakrztusiłam się napojem. W drzwiach stał
Lahar, za którym stał rządek żołnierzy Rady Magii. Nie powiem, zszokował mnie
ten widok. Weszli do środka robiąc spory hałas, co przyciągnęło uwagę wszystkich
magów. Na ich twarzach rysowało się zaskoczenie, szczególnie że nie codziennie
wysyłano do gildii Czwarty Oddział Obowiązujących Sił Nacisku. Mistrz miał
poważny i zdecydowany wyraz twarzy, od razu podszedł do przybyszy.
- Co was sprowadza? – zapytał spokojnie.
- Doszła do nas informacja, że do Fairy Tail przyłączyła się
Auriel, czy jest obecnie w tym budynku? – zapytał poważnie szef oddziału.
- Dziś raczej nie była widziana – podrapał się po brodzie w
zadumie. – A czego od niej chcecie? – spytał już ostrzej.
- To jest sprawa między Radą, a Auriel – odpowiedział
surowo.
- To co dotyczy moich dzieci jest również moją sprawą –
dodał z dumą.
- Nie mam pozwolenia aby ujawniać osobom postronnym pewnych
informacji – rzucił formalnie.
- Nawet jeśli by tutaj była i tak nikt by jej nie wydał –
wtrącił się Natsu z groźnym wyrazem twarzy.
- To prawda, jeśli chcesz coś od Auriel, najpierw musisz
wziąć nas pod uwagę – dorzuciła Erza, stając obok mistrza.
- Nie próbujcie się sprzeciwiać Radzie! – podniósł głos, a
żołnierze za nim mocniej złapali za swoje bronie.
- Obejdzie się Lahar bez twoich pogróżek – rzuciłam
niechętnie, schodząc po schodach. Wszyscy spojrzeli w moją stronę mocno
zaskoczeni. Nie mieli pojęcia, że jestem w gildii, no może bez kilku osób.
- Witaj Auriel – wyprostował się brunet.
- Daruj sobie te uprzejmości – warknęłam. – Czego chcesz? –
zapytałam na odchodne, mijając Scarlet.
- Wolałbym porozmawiać na zewnątrz – stwierdził z powagą.
- Obecność magów mi nie przeszkadza, więc mów – powiedziałam
oschle. – Ale wyrzuć tych pionków z zapałkami w rękach – mruknęłam, wskazując
na pozostałych członków oddziału. Lahar nie wyglądał na zadowolonego, ale
rozkazał wycofać się swoim żołnierzom, a oni opuścili pomieszczenie.
- Mów – burknęłam obojętnie, siadając przy pobliskim stoliku
przodem do rozmówcy. Mężczyzna odchrząknął i zaczął.
- Rada Magii prosi cię o pomoc w schwytaniu Kazuo Imada,
który uciekł z więzienia dwa miesiące temu – oznajmił, unosząc głowę do góry.
- Co?! – wrzasnęłam wyprowadzona kompletnie z równowagi. Wściekłam
się na poważnie.
- Dwa miesiące temu Kazuo wydostał się z więzienia i znamy
jego obecne położenie. Rada Magii osobiście prosi cię o pomoc w jego schwytaniu
– powtórzył. Zanim zdążył mrugnąć, już trzymałam go nad ziemią za kołnierz.
- Chyba sobie kpisz! – krzyknęłam mu w twarz. Wszyscy
członkowie gildii wpatrywali się w nas w osłupieniu.
- Auriel uspokój się – podszedł do nas zaniepokojony
Gildarts.
- Nie wtrącaj się – zmroziłam go spojrzeniem, a on tylko się
cofnął.
- Nie wiadomo jak to się stało, ale to prawda – oznajmił
Lahar. – Jesteś jedyną osobą, która jest w stanie go schwytać – dopowiedział
niepewnie, trzymany pod szyją.
- Przez dwadzieścia lat byłam torturowana, głodzona,
szykanowana, poniżana i wykorzystywana do różnych eksperymentów, a teraz mówisz
mi, że sprawca tego wszystkiego jest na wolności?! – wrzeszczałam, ledwo
wstrzymując się od wybuchu.
- Rada nie mogła nic zrobić – stwierdził lekko przestraszony
moją reakcją.
- Oczywiście! – podniosłam głos. – Wy nigdy nie możecie nic
zrobić. Wiedzieliście o wszystkim, a i tak nic nie zrobiliście. Pozwoliliście
aby się przez te wszystkie lata nade mną znęcał! – wciąż nie obniżałam tonu.
Ściskałam palce coraz mocniej na jego ubraniu.
- Nie mogliśmy wywołać skandalu – wyjaśnił poważnie.
- Ciekawe jaki skandal wybuchnie kiedy ludzie dowiedzą się,
że wielka magiczna Rada pozwala na torturowanie ludzi i udaje, że nic nie widzi
– warknęłam groźnie.
- Dobrze wiesz, że nikt nie uwierzy komuś z takim
pochodzeniem – stwierdził zuchwale. Nie wytrzymałam i dostał z pięści w twarz.
Wylądował na ziemi z zakrwawionym nosem.
- Auriel! – krzyknął zaskoczony Macarov. Nic sobie nie
zrobiłam z wołania mistrza i podeszłam do leżącego na podłodze Lahara.
- Najpierw pozwalacie na to wszystko, później kiedy ledwo
udało mi się go pokonać i uciec, łaskawie go schwytaliście. Następnie mieliście
czelność proponować mi stanowisko szefa Tajnego Oddziału Rady Magii, a teraz
chcecie żebym znów musiała walczyć z Kazuo?! – wykrzyczałam wściekła.
- Nie jestem zadowolony z tych decyzji, ale takie mam
rozkazy – rzucił obojętnie, wycierając krew i podnosząc się z miejsca.
- Co, nadal zazdrosny jesteś, że miałabym wyższą posadę niż
ty? – zapytałam z wyższością.
- Nie – prychnął.
- Skoro pozwoliliście mu uciec, to teraz radźcie sobie sami –
wycedziłam przez zęby i odwróciłam się na pięcie.
- Jeśli ty go nie znajdziesz, to on znajdzie ciebie, albo
twoich towarzyszy – rzucił zza moich pleców. Zatrzymałam się na chwilę i
odwróciłam w jego stronę.
- Grozisz mi? – warknęłam ostro.
- Nie muszę, ale dobrze wiesz, że prędzej czy później cię
znajdzie – dopowiedział z powagą w głosie. Zmierzyłam go surowym spojrzeniem.
- Mogę się nim zająć, pod warunkiem, że będę mogła pozbawić
go życia – powiedziałam oschle.
- Rada przyzwoliła na to. Jest wdzięczna za twoją pomoc –
rzucił oficjalnie.
- Daruj sobie – burknęłam z irytacją i odprowadziłam Lahara
wzrokiem do drzwi.
Byłam wściekła, nie pomyślałabym, że się wydostanie.
Wszystko wróciło, wspomnienia, te straszne momenty. Blizny zaczęły być
odczuwalne. Magowie w ciszy obserwowali całe zdarzenie, nikt nie śmiał się
wtrącać. Zszokowało ich to wszystko, podobnie jak i mnie. Kompletnie mnie to
rozbiło, upadłam na kolana i wsparłam się na dłoniach. Ręce zaczęły mi drżeć.
Spuściłam głowę w dół, a łzy same spływały po policzkach. Musiałam ponownie
przez to wszystko przechodzić. Czułam to jeszcze mocniej. Słyszałam niepewny
krok zbliżający się w moją stronę. Poczułam delikatny dotyk na swoim ramieniu,
to była Erza.
- Auriel jesteśmy z tobą – przykucnęła obok mnie i spojrzała
na mnie z troską.
- Dzięki, ale muszę sama uporać się z tym wszystkim –
powiedziałam cicho, nie spoglądając na nią.
- Nie możesz sama dźwigać tego ciężaru – rzuciła, próbując
mnie pocieszyć.
- Erza ma rację – dołączyła do niej Mirajane.
- Dzięki dziewczyny – wstałam, ocierając mokre policzki. –
Ale wolę być teraz sama – wysiliłam się na delikatny uśmiech.
- Wiesz gdzie nas szukać – rzuciła szkarłatnowłosa pogodnie.
Uniosłam lekko rękę w geście pożegnania i wyszłam z budynku.
Teleportowałam się do swojego nowego domu. Byłam tak roztrzęsiona, że od razu
skierowałam się do sypialni. Zasnęłam na łóżku w momencie.
Pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńChyba jeden z lepszych twoich rozdziałów na tym blogu, choć nie było żadnych romansów które tak lubie :D Ahhh, jak sobie pięknie wyobraziłam wściekłą Auriel ^.^ Tylko fakt, że ten drań Kazuo jest na wolności napawa mnie lękiem... Mimo to akcja rozkręca się chyba na dobre, nie mogę się doczekać dalszej części opowiadania :*
UsuńPuk, puk! Pamięta mnie ktoś jeszcze? Dawno nie komentowałam, mało się odzywałam. Wybacz, ale powiem ci jedno - czytałam regularnie *.* W tym rozdziale brakowało mi Laxusa, który zadziałał na mnie niczym narkotyk. Serio xD Teraz oczekuję na jego występ, wcześniej czy później to nastąpi, prawda? *maślane oczka* Zainteresował mnie ten uciekinier z więzienia i reakcja naszej bohaterki... Chce ciąg dalszy *.*
OdpowiedzUsuńNominuje cię do nagrody The Versatile Blogger Award (http://nalulovestory.blogspot.com/p/liebster-award.html - szczegóły praktycznie na samym dole :P).
OdpowiedzUsuńŚwietny blog !! Będę odwiedzała częściej ^^
OdpowiedzUsuńi zapraszam do siebie http://naluxfairytail.blogspot.com/ <3
Nominowałam cię do Liebster Award !
OdpowiedzUsuńWięcej na moim blogu :)
http://nalufairytailxonepiece.blogspot.com/