Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że za oknem wstało już poranne słońce. Na samo wspomnienie wczorajszego dnia, nie miałam ochoty podnosić się z łóżka. Kiedyś musiało to nastąpić, wiedziałam, że to się tak skończy. Trzeba było go wtedy zabić, niepotrzebnie okazałam mu litość za te 20 lat tortur. Idiotka. Teraz muszę zapłacić za swoje grzechy. Kończąc rozmyślania nad swoją beznadziejną sytuacją, przeciągnęłam się niechętnie i wyszłam z pościeli. Skierowałam się do łazienki i wzięłam długą relaksującą kąpiel. Przebrałam się w przewiewną sukienkę z krótkim rękawem, która sięgała do kolan i związałam włosy w luźny kucyk. Kolejnym miejscem, które odwiedziłam w swoim nowym pałacyku była kuchnia. Przygotowałam szybkie śniadanie, które szybko znikło z talerza. Wnet usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kto to może być, nikogo się nie spodziewam – pomyślałam na
głos i od razu poszłam otworzyć.
Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam dwie znajome
twarze.
- Onee-san! – wykrzyczała mała granatowowłosa dziewczynka,
rzucając mi się na szyję.
- Aiko, dawno się nie widziałyśmy – przytuliłam ją z
nieukrywaną radością.
- Ohayo Auriel – ukłonił się stojący z tyłu Michio.
- Witaj, wejdźcie – pokazałam ręką na salon, drugą zaś trzymałam
małą.
- Stęskniliśmy się! – wykrzyczała mi niemal do ucha.
- Wy? – spytałam się zaskoczona, spoglądając ukradkiem na
bruneta, który na te słowa poczerwieniał.
- Od wczoraj gdy dowiedziała się, że wróciliście z wakacji,
nie dawała mi spokoju – oznajmił lekko speszony.
- Ah to pewnie od Miry wiecie gdzie teraz mieszkam? –
spytałam radośnie.
- Tak! – wyszczerzyła się dziewczynka. – Masz śliczny domek,
prawie tak ładny jak nasz! – rozglądnęła się w koło.
- Aiko, to nie było zbyt miłe! - skarcił ją starszy brat.
- W porządku, nic się nie stało – zaśmiałam się, widząc
lekko obrażoną małą. Poprowadziłam ich do salonu i poprosiłam aby usiedli, a
sama poszłam przygotować herbatę. Kiedy wróciłam z gorącym napojem, zobaczyłam
jak granatowowłosa przedrzeźnia swojego brata. Wzięłam ją na kolana i od razu
się uspokoiła.
- To co was do mnie sprowadza? – spytałam uprzejmie.
- Aiko chciałaby u ciebie dzisiaj zostać – odpowiedział niepewnie
brunet.
- Nie ma problemu, mam nawet dla niej osobny pokój –
rzuciłam pogodnie, obserwując reakcję dziecka. Słysząc te słowa, w oczach dziewczynki
pojawił się błysk i podekscytowanie.
- Auriel-nee san jest najlepsza – przytuliła się do mnie
mocno, cała w skowronkach.
- Staram się – zaśmiałam się. – Odstawię małą wieczorem do
domu, nie musisz specjalnie przychodzić – oznajmiłam.
- Na pewno? Nie wiem czy to bezpieczne, abyś tak późno wracała
sama – powiedział z niepewnością i ostrożnością w głosie.
- Spokojnie, umiem sobie radzić jak mało kto – odparłam pogodnie.
Chłopak tylko się zawstydził.
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, aż nie usłyszałam
pukania. Lekko zaskoczona tym dźwiękiem poszłam otworzyć. Tego widoku raczej
nie oczekiwałam.
- Co tu robisz? – warknęłam, widząc kolejną znajomą twarz.
- Przyszedłem porozmawiać – odpowiedział z poważnym wyrazem
twarzy.
- Nie mamy o czym mówić – rzuciłam z irytacją i chciałam
zamknąć drzwi, jednak blondyn mi przeszkodził.
- Ja nie pytałem czy mogę porozmawiać – odparł z pewnością
siebie i wprosił się do środka, mijając mnie.
- Świetnie, rozgość się – burknęłam z ironią, przewracając
oczami.
- Coś się stało Auriel-san? – wyjrzał z salonu Michio, a
kiedy zauważył Laxusa, zmierzył go wzrokiem z lekką irytacją.
- Nie, mam tylko nieproszonego gościa – prychnęłam, zakładając
ręce na piersi.
- Musisz to przeżyć – powiedział Dreyar, lustrując bruneta chłodnym
spojrzeniem.
- Laxus-nii san! – wyskoczyła wniebowzięta Aiko i podbiegła
do niego. On uśmiechnął się nieznacznie i poklepał ją po główce.
- Znów się kłócicie – zbadała nas srogim wzrokiem.
- To ja już pójdę, czekam na ciebie w domu Aiko – przerwał Michio
i minął wszystkich, rzucając ostatnie przenikliwe spojrzenie na Laxusa.
- Mira już się wygadała gdzie mieszkam – burknęłam, idąc do
salonu. – O co więc chodzi? – zapytałam niechętnie, siadając w fotelu, a
blondyn wraz z dziewczynką spoczęli naprzeciwko.
- Aiko idź do swojego pokoju, jest na piętrze zaraz na prawo
od schodów. Tam też jest dla ciebie prezent – skierowałam słowa do dziewczynki,
a ona bez problemów od razu tam pobiegła.
- Mistrz mnie tutaj również przysłał – zaczął ze spokojem.
- Więc nie jesteś tutaj tylko z powodu Macarova? – zapytałam
bezuczuciowo.
- Chciałem też porozmawiać o tym co zaszło na plaży – dodał już
z lekkim zawahaniem.
- Nie ma tutaj o czym rozmawiać – warknęłam.
- Nie powinno do tego dojść – dopowiedział, obserwując mnie.
- No co ty nie powiesz? – zironizowałam. – Daruj sobie te
tłumaczenia, usłyszałeś wczoraj, że byłam torturowana 20 lat i teraz wzięło cię
na przeprosiny? – syknęłam.
- Chciałem to już zrobić wczoraj z samego rana, ale nie było
możliwości – oznajmił.
- Nie potrzebuję twojej łaski – spojrzałam na niego
gniewnie.
- To nie łaska, po prostu za daleko się posunąłem, a nie
powinienem - wyjaśnił poważnie.
- Jestem w szoku, że wnuk Mistrza potrafi przyznać się do
błędu – skrzyżowałam ręce na piersi, patrząc na niego przenikliwie.
- Czasami trzeba, ale teraz przynajmniej wiesz na co możesz
sobie pozwolić – odparł spokojniej.
- Nie będę się tłumaczyć dlaczego w twojej obecności mogę
sobie pozwolić na pewne rzeczy – mruknęłam, ale zaraz zadrżałam na myśl o tym
co właśnie powiedziałam. Blondyn tylko lekko uniósł kąciki ust w górę. Ja
przygryzłam z nerwów język.
- To co chciał Mistrz, bo i tak już za dużo powiedziałam? –
westchnęłam z niezadowoleniem.
- Jeśli chodzi o twoją jutrzejszą misję, nie pójdziesz na
nią sama – zaczął pewnym tonem.
- Dzięki, ale poradzę sobie – mój ton zmienił się
diametralnie. Nie ukrywałam swojej irytacji.
- Dobrze wiesz, że nie puścimy cię samej – dopowiedział,
obserwując moją reakcję.
- Nie chcę żebyście się w to mieszali – rzuciłam oschle.
- Nie rób z siebie egoistki, dobrze wiem, że nie myślisz w
ten sposób – podniósł lekko głos.
- Skąd możesz to wiedzieć? – warknęłam.
- Jesteś członkiem Fairy Tail, więc nie zostawisz nikogo w
potrzebie, tak samo jak inni z gildii – wyjaśnił.
- Może jestem inna – burknęłam.
- Mnie i wiele innych osób nie oszukasz, chcesz grać zimną i
udawać, że masz wszystko gdzieś. Dobrze wiem, że chcesz po prostu uchronić
członków gildii przed swoją przeszłością – dodał z przekonaniem. Nie odpowiedziałam,
miał rację. Za bardzo zbliżyłam się do kilku osób, a miałam trzymać dystans.
- Jutro ruszam o ósmej, nie spóźnijcie się – mruknęłam beznamiętnie.
- O to się martwić nie musisz – odparł ze spokojem.
-Co do naszej wcześniejszej rozmowy, nie oznacza to, że
wszystko jest już w porządku. Nie zapomnę o tym z dnia na dzień – spoważniałam.
- Wiem, nawet na to nie liczę – odpowiedział. – Więc tym,
przez którego masz te blizny jest Imada? – zapytał, przybierając poważny wyraz
twarzy.
- Tak – rzuciłam krótko. – To przez niego jestem taka, jaka
jestem – dodałam oschle. – Tym razem nie podaruję mu, zginie z mojej ręki –
zacisnęłam pięść, tłumiąc gniew.
- Zapłaci za to co zrobił – dodał z determinacją. – Na mnie już pora
– wstał z miejsca i podszedł do drzwi. Nie wyszedł jednak od razu, bo
przybiegła do niego Aiko i rzuciła mu się na szyję. Blondyn podniósł ją i
posadził na swoich barkach.
- Nie idź jeszcze Onii-san! – zrobiła smutny wyraz twarzy.
- Laxus musi się przygotować na jutrzejszą misję, nie ma
zbyt wiele czasu – naciągnęłam lekko fakty.
- Oszukujesz! – wystawiła mi język. – Idziecie dopiero jutro
rano, jeszcze sporo jest czasu! – dodała z entuzjazmem.
- Przed tym dzieckiem nic się nie ukryje – westchnęłam zrezygnowana.
- Twoja siostra raczej nie chce mojej obecności – powiedział
do niej blondyn.
- Tacy duzi, a jak dzieci! Nawet pogodzić się nie potrafią! –
naburmuszyła się, udając obrażoną.
- Już się pogodziliśmy – rzuciłam niechętnie.
- To w czym problem? – spojrzała pytająco przewiercając mnie
swoimi wielkimi oczami, jak gdyby nigdy nic. Westchnęłam tylko i wzruszyłam
ramionami.
- Pójdziemy tylko zjeść obiad, ale na tym koniec – mruknęłam z
bezsilnością w głosie.
- Ok! – wyszczerzyła się dziewczynka i podskoczyła z radości.
– To idziemy! – złapała się mocniej za bluzkę Dreyara i wyszliśmy przez próg.
Granatowowłosa nie mogła się nacieszyć naszą obecnością i
była nieustannie podekscytowana. Zadawała nam tysiące pytań i szczególnie
interesowały ją nasze relacje… Skrzętnie omijaliśmy niektóre fakty, co na
szczęście nie wzbudzało jej podejrzeń. Za to w mieście mieszkańcy byli
zauroczeni naszym widokiem, każdy myślał, że mała to nasza córka… Już siły mi
brakowało od tych ciągłych tłumaczeń, a Aiko nie ułatwiała mi sprawy. Sama
jeszcze podsycała plotki. Laxus oczywiście jak zawsze nic sobie z tego nie
robił, co mnie jeszcze bardziej irytowało. Wybraliśmy w końcu jakąś domową
knajpkę i zjedliśmy obiad. Zaraz po tym Dreyar poszedł w swoją stronę, a dziewczynka długo jeszcze mruczała, że za krótko się z nim widziała. W końcu
jej przeszło i czas do wieczora spędziliśmy na zabawie, w ogrodzie mojej posiadłości.
Prezent który jej sprawiłam (duży królik z Festiwalu Lata), bardzo przypadł jej
do gustu. Nie rozstawała się z nim na krok.
Kiedy na niebie
zaczęło się robić ciemno, odprowadziłam małą do jej posiadłości. Obiecałam jej, że po misji spędzę z nią więcej czasu. Upierała
się, że chce też pobawić się z Dreyarem, więc zgodziłam się niechętnie. Chciała
bym przy tym była… To dziecko mnie wykończy, ale trzeba przyznać, że jest
słodka. Po długim pożegnaniu ruszyłam w drogę powrotną. Kiedy dotarłam do
domu, od razu zaczęłam przygotowywać się na misję. Spakowałam najpotrzebniejsze
rzeczy, zapas jedzenia i napojów, w małą torbę. Zjadłam lekką kolację i wzięłam
szybki prysznic. Zaraz po tym znalazłam się w łóżku, nie czekałam długo na
nadejście snu.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale niestety nie miałam lepszego pomysłu. Krótki, nudny i przegadany, eh. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Kolejny myślę, że będzie lepszy :) Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do czytania oraz komentowania!
Alice, wybacz ale nie zgodze się z tobą. Rozdział jest zajebisty. Nic dodać nic ująć!
OdpowiedzUsuńDobranoc i czekam na więcej.
PS. Niech się w sobie zakochają. Laxus! :3
Aiko mnie rozwala :D Rzeczywiście nie wstanie nie kochać takiego słodziaka :P A rozdział bardzo fajny, nie wiem o co Ci chodzi -.- Do nastepnego ;*
OdpowiedzUsuńReally, my dear friend Alice, I'm dead, and you too...
OdpowiedzUsuńH: Zły sobie wybrałaś moment na denerwowanie mistrzyni drugiego planu.
Tak :D Me gusta - stanie na krześle za śpiewającym na karaoke tłumem i wygłupianie się :P
Komentarz na dodatek będzie krótki. Jestem martwa - ni mam czasu na nic..., ty jesteś martwa - bo sądzisz, że kiepski rozdział.
H: A mnie to wisi, bo Desu i tak użala się nad każdym swoim rozdziałem.
Hai, hai... Ciekawy, rozwalający momentami, interesujący - bo zastanawia mnie co dalej, tak niepozornie - cicha woda brzegi rwie.
Tsam, tsam... Kończę już, bo czuję zapach czekolady... Czas złapać kolejnego doła
Sayo...